Na pewnej świńskiej farmie wszystko jest pozorem. Ta prosta opowieść o małych świnkach wychowywanych i edukowanych przez dorosłe świnie jest echem Orwellowskiego „Folwarku zwierzęcego”. Wykorzystuje ona motywy cynicznej manipulacji; tworzy iluzję pięknego świata, konstruując w ten sposób fałszywą rzeczywistość, w której bogiem staje się człowiek.
Przewrotna intryga ma na celu stworzenie posłusznej, zmanipulowanej społeczności, nieświadomej ponurej przyszłości, która nieuchronnie nadchodzi. Beztroska wychowanków zostaje gwałtownie przerwana w chwili, gdy odkrywają one prawdę o swoim świecie, a jest nią rzeź. Próba buntu zostaje krwawo stłumiona. W tym groteskowym spektaklu wielcy świńscy opiekunowie na szczudłach górują nad małymi bezbronnymi świnkami, których marzenia o szczęściu zostają brutalnie rozwiane.
Już sam tytuł: „Świniopolis” kojarzy się z „Folwarkiem zwierzęcym”. Teatr Szkotaka opowiada historię z pozoru łatwą i lekką. Widzimy rozdokazywane prosiaczki w szkole dla świnek, ich naukę o dobrodziejstwach cywilizacji, ich beztroskę. Ale pod pozorem uroczej zabawy szykowany jest świnkom ich wiadomy los. Póki selekcja prowadzona jest dyskretnie, wszystko przebiega skutecznie, gdy jednak któryś z prosiaków obudzi się nie w porę – przerażone stado trzeba spacyfikować. Kontrast pomiędzy infantylną sielanką a „dorosłym” okrucieństwem i przemocą („buntownicy” zostają brutalnie zlani wodą z armatek wodnych) działa jak wstrząs – tym mocniej, im prostsze środki wyrazu zostały użyte. Pozornie beztroska zabawa zmienia się w oskarżenie człowieka, mocne wypomnienie, jak okrutny i agresywny jest nasz gatunek i jakie zmyślne konstruuje narzędzia, by panować nad innymi. Jak sięga po ideologię po to, aby wzbudzać nienawiść.
W przeciwieństwie do innych reżyserów teatru ulicznego, unika techniki kolażu, zamiast panoramy oderwanych od siebie metaforycznych scen stawia na logikę narracji, opowiada po kolei, scena po scenie dzieje świńskiej rewolucji i świńskiej kaźni. Z pomocą przewrotnie pojętej poetyki telewizyjnej kreskówki przedstawia smutną historię klęski szlachetnych buntowników i nieuniknionego krachu każdego marzenia o wolności.
Spektakl jest krótki, klarowny i lekki, co w opozycji do powagi sprawy, o której trak- tuje, daje bardzo silny efekt. (…) Biuro Podróży udowadnia też, że aktor w teatrze ulicznym nie musi być zamaszystym pajacem. Wiadomo, że plener wymaga innego sposobu gry, bardziej wyrazistego, obliczonego na wielką rzeszę widzów, często oddalonych od wykonawców. A jednak nie wszystko trzeba wyrazić krzykiem i uproszczonymi zachowaniami. Aktorzy Biura Podróży grają swoje role subtelnie, przyciągając uwagę widzów, jak dobrzy wykładowcy, którzy wiedzą, że należy mówić cicho, by skupić uwagę, a nie krzyczeć, by uniemożliwić rozpraszające pogawędki.
Po spektaklu wywiązały się gorące dyskusje. Długo jeszcze po zakończeniu piorunującego przedstawienia widać było na Borneplatz małe grupy ludzi pogrążonych w rozmowach. W brzemiennej finałowej scenie buntu chciałoby się niemal wesprzeć aktorów i wkroczyć u ich boku do akcji. Siła emocji ze sceny przeniosła się na publiczność wzbudzając ogromne napięcie. Wolność jest jednym z najważniejszych dóbr, a z jaką łatwością ludzie, a w przenośni świnie dają się zwieść, przekonaliśmy się oglądając ten spektakl. Gromki aplauz długo rozbrzmiewał nad Borneplatz – podziękowanie od bardzo różnorodnej publiczności za taką wyobraźnię.
Przedstawienie odbywa się po zapadnięciu zmroku.
W przedstawieniu wykorzystywany jest ogień.
Preferowane podłoże: asfalt, beton, bruk
Organizator umożliwi dostęp do wody: straż pożarna lub miejski hydrant.
Organizator zorganizuje małą ciężarówkę typu Żuk albo podobny samochód z odkrytą skrzynią ładunkową, która wjedzie na scenę w trakcie spektaklu.
Przedstawienie jest samowystarczalne pod względem technicznym (własne oświetlenie i nagłośnienie).